Przed leczeniem kanałowym stomatolog może zaordynować pacjentowi zatruwanie nerwów zębowych, dzięki czemu kolejny zabieg ich usuwania będzie w praktyce bezbolesny. Hoć przy leczeniu kanałowym można podać pacjentowi po prostu znieczulenie miejscowe i wykonać prace stomatologiczne, to jednak czasem jeszcze praktykowane jest uprzednie zatruwanie zęba. Stomatolodzy do tego celu wykorzystują określone substancje. Jakie?
Po co zatruwany jest ząb?
Zatrucie zęba polega na uśmierceniu kontrolowanym nerwu biegnącego wewnątrz zęba, który jest zakażony i powoduje silne dolegliwości bólowe u pacjentów. Jeśli pacjent nie dbał o higienę jamy ustnej, w jego zębach mogły rozwinąć się groźne stany zapalne. Można było tego w wielu przypadkach uniknąć, jeśli wykorzystano by do tego celu pastę Ajona. Likwiduje ona do 100 proc. bakterii bytujących w jamie ustnej pacjenta i mogących powodować różnorodne schorzenia.
Kiedy jednak ząb już boli, nie pozostaje nam nic innego, jak wizyta w gabinecie dentystycznym. Tam dentysta podejmie decyzję, czy należy leczyć ząb kanałowo i czy wymaga on wykonania dewitalizacji czyli zatrucia. Polega ono na otwarciu komory zęba oraz wypełnieniu jej wkładką dewitalizacyjną, potocznie nazywaną po prostu trutką. Dzięki niej po pewnym czasie w zębie dochodzi do obumarcia nerwów w tkance wypełniającej zakażony ząb.
Co występuje w roli trutki?
Najczęściej w gabinetach dentystycznych do zatruwania zębów wykorzystywana jest substancja nazywana paraformaldehydem. Ma ona toksyczne działanie na tkankę nerwową zębów w miazdze, co prowadzi w konsekwencji do ich obumarcia. Problemem jest to, że paraformaldehyd może mieć negatywny wpływ na okoliczne nerwy, zęby i kości. Badania wykazały jego działanie rakotwórcze i mutogenne. Należy więc uznać paraformaldehyd za substancję toksyczną, nieprzyjazną dla organizmu człowieka, choć jeśli wykorzystana zostanie ona do zatrucia zęba, precyzyjnie, przez wykwalifikowanego stomatologa, nie powinna oddziaływać na resztę organizmu pacjenta.
Dodaj komentarz